Kiedy weszłam na halę, zobaczyłam kilkanaście osób na trybunach, a po chwili zauważyłam Natalie, która z ogromną uwagą patrzyła na rozgrzewkę. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Już się potrułaś? - zaśmiała się nie patrząc na mnie, a ja szturchnęłam ją łokciem.
- Co taka zapatrzona? - spytałam wyjmując aparat z torby.
Fotografia była moją pasją, choć niewiele osób o tym wiedziało. Pierwszy aparat jaki miałam "odziedziczyłam" po bracie. Był na klisze i nie było mowy o tylu próbach zrobienia zdjęcia kiedy się nie udało. Aparat, z którego korzystam teraz też dostałam od niego. Ale to nie czas na wspominanie.
- To takie dziwne uczucie siedzieć tutaj, kiedy od dziecka marzyło się o obecności na meczu.
- No widzisz. Marzenia się czasami spełniają. - uśmiechnęłam się i zaczęłam robić zdjęcia.
- Już się potrułaś? - zaśmiała się nie patrząc na mnie, a ja szturchnęłam ją łokciem.
- Co taka zapatrzona? - spytałam wyjmując aparat z torby.
Fotografia była moją pasją, choć niewiele osób o tym wiedziało. Pierwszy aparat jaki miałam "odziedziczyłam" po bracie. Był na klisze i nie było mowy o tylu próbach zrobienia zdjęcia kiedy się nie udało. Aparat, z którego korzystam teraz też dostałam od niego. Ale to nie czas na wspominanie.
- To takie dziwne uczucie siedzieć tutaj, kiedy od dziecka marzyło się o obecności na meczu.
- No widzisz. Marzenia się czasami spełniają. - uśmiechnęłam się i zaczęłam robić zdjęcia.
Liczba osób na trybunach z czasem zaczęła maleć i też postanowiłyśmy powoli się zbierać.
Kiedy byłyśmy prawie przy wyjściu w drzwiach stał Wrona. Zwolniłam myśląc, że zaraz pójdzie w jedną lub drugą stronę, lecz się myliłam. Stanęłam przed nim, a na wysokości mojego wzroku był jego mostek, więc musiałam podnieść głowę do góry.
-...przepraszam? - powiedziałam ciągle na niego patrząc.
- Ależ nie ma za co. - powiedział i się zaśmiał patrząc na swoich klubowych kolegów dalej nie schodząc z przejścia.
Staliśmy tak jeszcze kilkanaście sekund i zaczęłam się przepychać, a on nawet się nie ruszył. Kiedy po chwili udało mi się przejść przepuścił Natalie.
- Kretyn - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę wyjścia.
Nie obchodziło mnie czy słyszał co powiedziałam, ale zdążył mnie złapać za nadgarstek. Odruchowo odwróciłam się i chciałam coś powiedzieć, ale był szybszy.
- Zobaczymy się jeszcze? - patrzył na mnie tym wzrokiem, z którym spotkałam się przed wejściem. Miałam wrażenie, że to zupełnie inny człowiek, niż ten, z którym przepychałam się w drzwiach chwile temu.
- Mam nadzieję, że nie. - odwróciłam się i wyszłam za Natalią z budynku.
___________________________
O mój Boże.
Po pierwsze to chciałabym przeprosić, że tyle czasu nic nie wrzucałam (jeżeli ktokolwiek to czyta, bo jak na razie szału nie ma).
A po drugie chcę przeprosić za to, że ten rozdział jest tak beznadziejny, że aż chce mi się płakać. ;-;
Nie potrafię pisać i nie wiem po co założyłam tego bloga.
W ogóle chyba wszystko się tu rozjechało i nawet nie mam nagłówka. Za błędy Przepraszam, ale piszę na telefonie.
Wiecie co jest straszne? Nie mam internetu ;___; jak żyć?
~dominika
___________________________